Zainteresowania: „Książka, muzyka, psychologia społeczna, teatr i… ROZMOWA KWALIFIKACYJNA!!!”
Zdziwieni? Tak naprawdę zaskoczeni bywają pracodawcy, którzy napotkają na powyższy zapis w przeglądanym właśnie CV. Podana w ten sposób informacja spełniła już jedną ważną rolę – zaciekawiła rekrutera, a stąd już tylko krok do ulubionej części przedstawienia, mianowicie wymarzonej rozmowy kwalifikacyjnej z potencjalnym pracodawcą.
Dlaczego ci miłośnicy rekrutacyjnych spotkań narażają się na dodatkowy stres pomimo, że mają całkiem atrakcyjną posadę? Mimo, że ta firma wydaje im się zupełnie nieciekawa i proponuje kiepskie warunki? Po co „marnują” godzinę czasu zamiast poświęcić ją na wypoczynek?
1. Sprawdzenie „jak wysoko stoją nasze akcje” na rynku pracy!
Jest to jeden z najlepszych sposobów na oszacowanie, czy nie wypadliśmy z obiegu. Ochotnik taki może przekonać się ile jest wart w oczach pracodawcy i jakie wymagania stawiane są aktualnie kandydatom w jego branży. Przekonujemy się czy nadal bierzemy udział w wyścigu, czy już dawno zostaliśmy z tyłu maratonu. To idealny środek dla tych, którzy lubią być na bieżąco, nawet jeśli aktualnie nie poszukują nowego zatrudnienia.
2. „Praktyka czyni mistrza”
To stare powiedzenie jest aktualne właściwie w każdej dziedzinie. Także udział w rozmowach kwalifikacyjnych można wyćwiczyć do perfekcji. Co mówić, jakich pytań się spodziewać, czego unikać, jak się ubrać – po kilkunastu, a tym bardziej kilkudziesięciu odbytych rozmowach całą rekrutacyjną wiedzę będziemy mieć w jednym palcu, a specjaliści HR nie będą w stanie nas niczym zaskoczyć.
3. Spada poziom stresu
Idąc na rozmowę kwalifikacyjną ze świadomością, że robimy to tylko w ramach tak zwanego „treningu” – stres staje się ulotnym wspomnieniem. Z twojej twarzy bije pewność siebie i odczuwasz pewnego rodzaju przewagę nad przeciwnikiem. Bo skoro ci nie zależy, to czym się tu przejmować. I w tym miejscu zaczyna się cała zabawa. Brak stresu jest równoznaczny z większym tupetem i odwagą. Możemy dać ponieść się fantazji i zaproponować pracodawcy wygórowane wynagrodzenie, sprawdzając przy tym jego reakcję, która być może okaże się dla Ciebie miłym zaskoczeniem, ponieważ rekruter wyceni Cię na dużo więcej niż przypuszczałeś.
4. Recepta dla nieśmiałych
Nawet jeżeli żaden z powyższych punktów nie odzwierciedla Twojej sytuacji, a Ty należysz do osób, które najchętniej uciekłyby spod pokoju przyszłego pracodawcy. Częste uczestniczenie w spotkaniach rekrutacyjnych oswoi Cię i nauczy panować nad stresem. Po kilku takich „treningach” zupełnie pozbędziesz się wszelkich obaw. To co do tej pory, spędzało Ci sen z powiek teraz stanie się chlebem powszednim i pomoże Ci w osiągnięciu sukcesu, gdy rekrutacja będzie dotyczyła pracy Twoich marzeń.
Ponoć to co w życiu najlepsze spada na Nas w najmniej spodziewanym momencie. A co, gdy ta mało obiecująca rozmowa okaże się dobrą inwestycją? Ktoś doceni Nasz potencjał i złoży atrakcyjną ofertę?
Ludzie na ogół boją się zmian, nie lubią swojej pracy, męczą się w niej, ale nie chcą ryzykować „nieznanego”, które przyniesie zmiana pracodawcy, czy stanowiska. Wynika to z wielu czynników złej sytuacji na rynku pracy, czy obawy zamiany złego na gorsze. Uczestniczenie w wielu rozmowach kwalifikacyjnych pozwoli nam wybadać teren i ochroni przed ryzykownym skokiem na głęboką wodę.